Twilight SAGA.

Historia na podstawie SAGI ZMIERZCH Stephanie Meyer. Wszystko tutaj dozwolone. Postacie nie koniecznie z książki. Jesteś zainteresowany? Zarejestruj się, ale spójrz jakie postacie są już zajęte.


#1 2010-04-02 10:41:56

 Bella Swan

Administrator

3495930
Skąd: Forks
Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 228
Punktów :   
WWW

Historia

A no więc nadszedł czas, kiedy cofamy się te DWA TYSIĄCE notek wstecz i jeszcze dalej. Oczywiście pewnie razem z Alice i Rose pisałybyśmy dalej, ale ile można więcej wymyślać?
Postanowiłyśmy razem z Alice, że zaczniemy od nowa i całkowicie z innej strony. No i co się z tym wiąże.. Chcemy przyjąć nowe osoby, niekoniecznie postacie z książki. Mogą być to bohaterowie całkowicie fikcyjni, stworzeni i wykreowani przez was ;>

Co do bohaterów z książki również ich szukamy, bo jak widać wiele osób tutaj nie piszę zbyt często, wiem, że jest szkoła inny obowiązki. Ja nikogo nie zmuszam do pisania. Pisze się kiedy chce, ale chciałbym stworzyć rodzinkę na wzór tych wporzo, na których ludzie piszą często i prowadzą rozmowy między sobą, a nie tak jak tutaj było do czasu ;>

Jeżeli ktoś z ekipy chce zostać niech zagada do mnie na gadu po hasło, na pewno je podam, bo zależy mi na tym by osoby które tutaj były zostały, ale oczywiście nikogo nie mam zamiaru zmuszać.

Więc może powiem co nie co o fabule.
Zaczynamy od momentu kiedy Carlisle opuszcza Volturi i szuka miejsca w którym mógłby zamieszkać. W swojej podróży, znajduję Edwarda, którego ratuje, Esme, Rosalie, później dołączają do nich Alice, Jasper oraz Emmett itd.
Zacznę pewnie ja. Będzie to coś w rodzaju wstępu do całości. Dopiero wtedy gdy znajdę podstawowych bohaterów czyli: Carlisle, Esme, Emmetta, Edwarda, Rosalie, Alice, Jaspera, Tanye to zaczniemy ;>
Co do Belli oczywiście, że ta bohaterka będzie istniała, bo chyba ja nią będę jak zwykle, no chyba że ktoś inny bardzo będzie chciał haha, ale zastanowię się czy odstąpię, ale jak pojawi się już Bella będę potrzebowała osób ze szkoły: Jessice, Mike'a, Erica, Angele. No i oczywiście sforę XD

Chętni?
Zapisy pod tą notkę, zapraszam ;*

KOPIUJE NOTKI OD 22 LUTEGO, bo jakoś trzeba zacząć.
Mam nadzieję, że wypali.

Offline

 

#2 2010-04-02 10:43:03

 Carlisle

Użytownik

Skąd: Forks
Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 23
Punktów :   

Re: Historia

11 października 1918 roku

Wśród zakurzonych ksiąg znalazłem moje zapiski. Nawet nie wiem co skłoniło mnie do czytania tego. Ale jednak bordowe skórzane oprawy zbyt bardzo kusiły, nie potrafiłem ulec pokusie.
Ostatnie zapiski pochodzą z 1798. Tyle lat minęło od kiedy opuściłem Volterę. Nie powiem było mi dobrze u boku Ara, Kajusza i Marka, ale ile można w tym było tkwić. Nigdy nienawidziłem tego kim się stałem, chciałem stać się lepszy, chociaż i tak jestem skazany na potępienie.

Co do mojego nędznego życia, dużo się w nim nie zmieniło. Skończyłem medycynę, aktualnie pracuje w szpitalu w Chicago. Zaraz właśnie zaczynam nocą zmianę. Kolejny dzień w pracy, w której mogę oderwać się od samotności i od ciągłego udręczania się nad sobą. Ale oglądanie umierających ludzi, błagających o życie, staję się moją udręką. Ile dałbym za to by być w ich miejscu, by pozbyć się wszystkich moich grzechów, by wreszcie stąd odejść. Chyba po prostu tchórzę, ale od początku nie potrafię znaleźć pozytywnych aspektów w moim nowym życiu. Czy mogę być lepszy? Czy kiedykolwiek przestanę być samotny? Czy Bóg mimo moich wad, pokażę mi drogę, którą mam podążać?

Ostatnio edytowany przez Carlisle (2010-04-02 10:43:56)

Offline

 

#3 2010-04-02 10:44:13

 Carlisle

Użytownik

Skąd: Forks
Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 23
Punktów :   

Re: Historia

12 października 1918 roku

Ta zmiana stała się najgorszą zmianą w moim życiu. Wybuchła epidemia Hiszpanki. Setki pacjentów przywożonych do szpitala, po stwierdzeniu początkowych objawów. Coś okropnego, ale nie zamierzam się poddać. Pracuję bez chwili wytchnienia walcząc o choćby minutę życia dla każdej tej osoby. Walczę o życie całkowicie obcych mi ludzi. To pozwala mi zapomnieć.. Zapomnieć o tym kim się stałem.. Że zabijałem takich jak oni, bezbronnych lecz zdrowych. Ironia? Inaczej nie potrafię tego sobie wytłumaczyć.
Cóż, moje życie jest już przesądzone chyba przestanę wreszcie to roztrząsać i wreszcie muszę zacząć żyć. Przecież nie jestem jedynym ze swojego gatunku. Świat jest wielki, muszę po prostu znaleźć w nim chociaż trochę pozytywnych aspektów.

Dzisiaj spotkałem kobietę. Uśmiechała się do mnie, jej brązowe włosy mieniły się w świetle. Jej bladą skórę oświetlały kropelki potu. Mimo swojej choroby, walczyła z nią jak tylko potrafiła, jednak zmarła, osierocając siedemnastoletniego chłopaka. Pozbawiając jego organizm chociaż krzty nadziei na przeżycie. Cóż jego stan się pogarsza, a ja już nic nie potrafię zrobić. Ale obiecałem mu pomóc, zająć się nim, jak tylko potrafię, niezależnie od tego co się stanie. Nie potrafię zebrać myśli. Jestem bezradny. Co mam zrobić, by jednak nie złamać danej obietnicy?

Offline

 

#4 2010-04-02 10:45:19

 Carlisle

Użytownik

Skąd: Forks
Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 23
Punktów :   

Re: Historia

16 października 1918 roku

Kto by pomyślał, że ten chłopak będzie się tyle trzymał. Był silniejszy niż mi się to wydawało. Jego organizm mimo, że stawał się coraz słabszy walczył. Nie poddawał się, aż do dzisiaj. Podjąłem decyzję. Zastanawiałem się nad tym bardzo długo, ale innego wyjścia nie miałem. Musiałem dotrzymać obietnicy, nie mogłem pozwolić mu po prostu umrzeć, wiedząc, że jego matka na mnie liczyła i powierzyła mi opiekę nad nim.
Wahałem się jeszcze. Gdy siedziałem przy jego łóżku, rozważałem wszystkie za i przeciw. Lecz w końcu zrobiłem to, nie wiem jakim cudem zdołałem odsunąć się od niego w odpowiednim czasie. Nie mam pojęcia czy się udało. Liczę na to, że jego agonia się wreszcie skończy, a potem nie pozostanie nam nic innego. Będziemy musieli opuścić Chicago.

Jedyne co mnie martwi to, to czy zdołam opanować jego wampirzą naturę. Czy nauczy się być taki jak ja. Czy dostosuje się do moich zasad.. I czy nie znienawidzi mnie za to czego zdołałem się dopuścić.. W końcu zadecydowałem o jego życiu.. O życiu, którego ja nienawidzę..

Offline

 

#5 2010-04-02 10:49:57

 Carlisle

Użytownik

Skąd: Forks
Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 23
Punktów :   

Re: Historia

6 maja 1921 roku

Po dwu letniej tułaczce razem z Edwardem znaleźliśmy odpowiednie miejsce, gdzie mogliśmy zamieszkać. Cóż nasza podróż nie obyła się bez sprzeczek. Z jednej strony nie było w tym nic dziwnego. Jaki wampir tuż po przemianie musiał być wstrzemięźliwy.. Ale musiałem, nie mogłem inaczej postąpić, to mijało się z moim celem. Chciałem dla niego jak najlepiej chociaż zdarzały się wpadki. Było ciężko, ale z czasem jednak oboje przywykliśmy do siebie i od tej pory traktuje go jak własnego syna.

Columbus.. Miasteczko w stanie Ohio, większość ludzi się tutaj nie zna. O to właśnie nam chodziło. Mogliśmy zachować swój mały sekret tylko dla siebie. Znalazłem pracę w szpitalu. Edward się uczy. Nie mam z nim większych problemów. Z resztą nigdy nie zamierzałem go kontrolować, oboje byliśmy pochłonięci własnymi rzeczami, aż do czasu gdy pojawiła się ona. Kobieta.. Która po stracie dziecka, chciała popełnić samobójstwo. Mogłem sobie tylko wyobrazić jaki ból wypełniał jej serce. Leżała bez znaku życia na szpitalnym łóżku. Nie mogłem przejść obok niej obojętnie, była zbyt piękna. Zbyt delikatna.. Ponownie zdecydowałem się jej ulżyć w cierpieniu.. Musiałem, chyba bym sobie tego nigdy nie wybaczył.. Nie wyobrażałem sobie jej w białej sukni, z różańcem oplecionym wokół dłoni, w małej trumience stłuczonej z dębowego drzewa.

Offline

 

#6 2010-04-02 11:04:53

 Alice

Administrator

Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 56
Punktów :   

Re: Historia

10 sierpień 1920 roku, Biloxi.

Cały czas nie mogę uwierzyć, że moi rodzice mogli mi zrobić coś takiego. Oddać swoje własne dziecko do Szpitala Psychiatrycznego? Jak można! Nienawidziłam ich za to. Byłam sama, odizolowana od świata. Zamknięta w małym pokoiku. Westchnęłam cicho, czując ciepłe łzy, które po raz kolejny spływały po moich policzkach. Podeszłam do okna i złapałam za stalowe kraty. Zobaczyłam to, co zwykle: Szare, smutne niebo, ogołocone drzewa.. Bez cienia uśmiechu, pozytywnego nastawienia. Nic, co chociaż trochę polepszyłoby mi humor. Moje serce, tak bardzo pragnęło chociaż odrobiny uczucia. Niedługo mieli przyjść lekarze z kolejną dawką leków. Odeszłam od okna i skuliłam się na łóżku, chowając twarz w poduszkę. Znowu zaczęłam cicho płakać. Próbowałam zasnąć, ale kiedy tylko zamknęłam oczy, nawiedzały mnie koszmary. I tak było codziennie..

Kilka godzin później.

Siedziałam skulona, na brzegu łóżka. Nogi oplecione moimi kruchymi dłońmi, broda oparta na kolanach. Kiwałam się na boki, wpatrując tępo w drzwi, które uchyliły się nagle.
- Mary Alice Brandon.. - usłyszałam męski głos, który pieścił moje uszy, jednak i napawał strachem. Mężczyzna znalazł się obok mnie i ujął moją dłoń. Wzdrygnęłam się, gdyż jego dłoń była chłodna. Podniosłam głowę i zobaczyłam jego bladą twarz. Włosy były splątane w niedbały kucyk. Wziął głęboki wdech i zasyczał cicho. Wbił we mnie wzrok. Moje serce zabiło mocniej. Jego tęczówki były krwistoczerwone. Uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje białe kły. I wtedy wszystko potoczyło się bardzo szybko. Ni stąd, ni zowąd zjawiła się przy nas kolejna postać, w fartuchu i odepchnęła ode mnie mojego towarzysza. Z niesamowitą szybkością, skakali na siebie. Może moja matka nie bez powodu oddała mnie do tego zakładu? Może rzeczywiście, coś było nie tak z moją głową?
Starszy mężczyzna, który zjawił się tutaj przed chwilą, ukucnął przy mnie. Musiał być jednym z lekarzy.
- Co się dzieje? - wydusiłam z siebie. Lekarz nie dopowiedział. wyciągnął karteczkę i długopis, nabazgrał coś i wrzucił karteczkę do kieszeni moich spodni. Nie miałam zamiaru teraz patrzeć, co tam napisał. Spojrzałam na niego. Ciemne, niemalże czarne oczy, siwe włosy, blada cera.
- Alice, to dla twojego dobra... - szepnął i tak jak uprzednio blondyn - złapał moją rękę. Poczułam ukłucie w okolicach szyi. Lekarz zniknął gdzieś, położyłam się na ziemi, a przez moje ciało przeszedł niesamowity dreszcz, poprzedzający niesamowicie palący ogień. Krzyknęłam głośno.
Ogień wzmocnił się, płonęłam. Serce waliło jak opętane, ciało wyginało się, jakby było z gumy.
Umierałam.

Offline

 

#7 2010-04-02 11:11:39

 Alice

Administrator

Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 56
Punktów :   

Re: Historia

13 sierpień 1920 roku, obrzeża Biloxi.

Serce stopniowo zwalniało swój bieg, aż w końcu uderzyło po raz ostatni. Języki ognia przestały drażnić moje ciało, co przyjęłam z ulgą. Ale nadal czułam, że jeszcze nie umarłam. Powoli rozchyliłam powieki. Świat otaczała ciemność. Wszystko było takie.. ostre, jasne, wyraźne. Przechyliłam głowę na bok. Moja blada ręka odcinała się od czarnego tła. Była niemalże biała. Przejechałam palcem po idealnie gładkiej skórze. Ona.. iskrzyła! Iskrzyła w świetle księżyca! Niesamowite. Wstałam i ruszyłam biegiem przed siebie. Nie minęła sekunda, a byłam z dziesięć metrów dalej. Byłam niesamowicie szybka. Wzięłam w rękę kamień i ścisnęłam go w dłoni. Rozkruszył się. Siła. Wydałam z siebie zduszony okrzyk. Czym ja jestem do jasnej cholery?!
Włożyłam dłoń do kieszeni moich spodni i natknęłam się na karteczkę. Ta noc.. Coś światło mi w głowie.
Panno Brandon, wybacz, ale musiałem to zrobić. Musiałem Cię chronić. Jesteś wampirem. Przepraszam, że uczyniłem Cię ową istotą. Wiem, że to dla Ciebie ogromny szok. To było jedyne wyjście, Alice. Wierzę, że sobie poradzisz. Kieruj się na północ.
Po mojej głowie, krążyło jedno krótkie, zdanie: Jesteś wampirem.

<jej oczy nagle stają się nieobecne><przestraszona, podnosi się gwałtownie z miejsca>
Postacie były niesamowicie piękni, szybcy, i bladzi. Zupełnie tak jak ja. Ich oczy były czarne, dzikie. Rzucili się na stado jeleni, zatapiając kły w ich ciałach. Ich oczy stopniowo zmieniały kolor na bursztynowy, a następnie na ciepły odcień złotego.
<zamrugała kilkakrotnie> Co to było? <zmrużyła oczy><westchnęła, a do jej nozdrzy dostał się niesamowity zapach><niewiele myśląc, pobiegła w stronę zapachu><widząc przed sobą pumę, uśmiechnęła się pod nosem><bez namysłu, rzuciła się na nią i wbiła kły w szyję ciepłokrwistego zwierzęcia, rozkoszując się smakiem jego krwi><po posiłku, odrzuciła martwe zwierzę od siebie i oblizała wargi><podniosła się i ruszyła przed siebie><nagle zatrzymała się, ponieważ znowu, jej oczy stały się nieobecne>
Zaczął padać deszcz. Drobna brunetka, o twarzy chochlika siedziała w zadymionym barze, uparcie czekając. I wreszcie wszedł on - Anioł.
- Jasper.. - szepnęła drobna kobietka kładąc rękę na policzku wysokiego blondyna. Mężczyzna zwany Jasperem uśmiechnął się czule i ujął dłoń dziewczyny.
<wizja zakończyła się szybko> Jasper.. <szepnęła> Muszę go odnaleźć. <mruknęła i zaczęła biec><...>

Ostatnio edytowany przez Alice (2010-04-02 11:12:34)

Offline

 

#8 2010-04-02 11:13:00

 Alice

Administrator

Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 56
Punktów :   

Re: Historia

2 września 1948 roku, Filadelfia.

Minęło dwadzieścia osiem lat. Nauczyłam się skradać, szybciej polować. Kontrolowałam się i nie zabiłam żadnego człowieka. Podczas mojej drogi zatrzymywałam się często, pytałam ludzi o Jaspera. Ale nikt nie wiedział, kim jest mój Anioł. Nie poddawałam się. Szukałam go uparcie.

<przekracza granicę miasta><zaczęło padać><wchodzi do pobliskiego baru> Wizja.. <szepnęła, zajmując miejsce przy stoliku> Tak, zgadza się! Obskurny bar, pełen dymu... <momentalnie rozpromienia się> Jasper, pospiesz się. Nie mogę się doczekać! <założyła nogę na nogę i rozejrzała się po pomieszczeniu> "Podać coś?" <usłyszała głos kelnerki, która uśmiechała się delikatnie> Nie, dziękuję. Czekam na kogoś. <odparła uśmiechnięta><dziewczyna pokiwała głową i podeszła do stolika obok><oparła się o blat stołu> Jasper, Jasper.. <mamrocze pod nosem><wbija wzrok w stół><nagle poczuła zapach o wiele słodszy od zapachu człowieka><nie mogąc się powstrzymać i podniosła głowę><jej oczy zabłysły, uśmiech rozciągnął się po całej twarzy><wstała i podeszła wolnym krokiem do Jaspera> Kazałeś mi na siebie długo czekać. <zaśmiała się cicho><chłopak wyraźnie zaniemówił><chłopak skłonił się szarmancko, jak na dżentelmena z południa przystało i ujął jej dłoń> "Przykro mi to słyszeć". <mruknął, zdziwiony, a swoimi wąskimi ustami musnął zewnętrzną stronę jej dłoni i natychmiast się wyprostował><Alice uśmiechnęła się szeroko><dostrzegła, że walczy sam w sobą> Zapomniałam, że nie ma takiej samokontroli. <przygryzłam lekko dolną wargę> Chodź, widzę jak się męczysz. <uśmiechnęła się do niego delikatnie><poczuła wielką ulgę> Bałam się, że już nigdy się nie zjawi. <westchnęłam><pociągnęła  m Jaspera za rękę i wyciągnęłam go na zewnątrz> Chodź do lasu, bo ktoś nas zauważy. <szepnęła brunetka><Jasper w ogóle się nie odzywał><Alice uśmiechnęła się rozbawiona> A więc jestem Alice, i szukam Cię od dwudziestu ośmiu lat. <oznajmiła><Chłopak wytrzeszczył lekko oczy ze zdziwienia> "Skąd wiedziałaś, że będę w barze?" <zapytał> Widzę przyszłość. I zobaczyłam Ciebie w barze. <wzruszyłam ramionami> Piję krew zwierząt. <uśmiechnęłam się> Tak robią Cullenowie. To rodzina wampirów, których musimy znaleźć. <chłopak nie mógł uwierzyć> "Krew zwierząt?" <szepnął> Tak. <pokiwała głową> I pomogę CI przejść na tą dietę. <przekrzywiłam głowę> "Ja jestem potworem. Potworem Alice. Nie dam rady być taki jak ty i Cullenowie. Nie dam rady pić zwierzęcej krwi." <mruknął><ścisnęłam jego rękę uśmiechając się delikatnie> Dasz radę. Wierzę w Ciebie. Widziałam to. Będziemy z nimi razem, będziemy rodziną. A Ty zmienisz dietę. <szepnęła> Musimy ich znaleźć. Chodź. <ruszyła biegiem w głąb lasu><...>

Offline

 

#9 2010-04-02 11:13:46

 Carlisle

Użytownik

Skąd: Forks
Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 23
Punktów :   

Re: Historia

24 sierpnia 1979 roku

Jesteśmy razem i to jest ważne, cała rodzina w komplecie. Ja, Esme, Edward, Rosalie i Emmett. Jestem szczęśliwy, odnalazłem wreszcie w swoim życiu cel, który powoli osiągam. Już nie muszę wracać do przeszłości. Powoli zaczynam się godzić ze swoim losem...

<Kończy zapiski, zerka jeszcze raz kątem oka na pamiętnik> <Zamyka go, po czym wrzuca go do kominka, w którym iskrzy się ostatni kawałek drewna> <Ogień szybko przechodzi, obejmując notatnik> <Uśmiecha się do siebie>

Ostatnio edytowany przez Carlisle (2010-04-02 11:14:02)

Offline

 

#10 2010-04-02 11:15:07

 Carlisle

Użytownik

Skąd: Forks
Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 23
Punktów :   

Re: Historia

<Wchodzi do salonu, nie widząc nikogo z rodziny, bierze swoją czarną skórzaną teczkę i kieruje się do wyjścia> <Przy drzwiach sprawdza jeszcze kieszeń w poszukiwaniu kluczyków> <Wyczuwając dłonią kluczę, bez zastanowienia wychodzi z ogromnego białego domu> <Wchodzi do swojego czarnego samochodu, wkłada kluczyki do stacyjki, odpala samochód, po czym rusza prosto do szpitala><...> <Będąc już na miejscu, kieruje się prosto w stronę budynku, wchodzi do środka, wita się skinieniem głowy z pielęgniarkami i innym personelem> <Idzie do swojego gabinetu, gdzie przebiera się> <Wychodzi, zaczynając poranny obchód> <Po skończonym obchodzie wraca do swojego gabinetu> <Siada wygodnie w swoim skórzanym fotelu, czytając jedną z książek medycznych> <Po chwili do pokoju wchodzi pielęgniarka> "Doktorze Carlisle, pacjent z dziesiątki jest już gotowy do operacji.." <Rzekła, uśmiechając się> A co tam dzisiaj mamy? <Spytał odwzajemniając uśmiech> "Bajpasy.." <Odpowiedziała, a głos nieco się jej załamał> Zaraz przyjdę.. <Powiedział pewnie, po czym podniósł się z fotela i odłożył książkę na biurku> <Wyszedł z gabinetu, kierując się prosto na salę operacyjną> <...> <Po zakończonej zmianie, wraca do domu> <Wchodzi do środka, siadając wygodnie w fotelu> <Bierze w dłoń pilot, włączając jakiś program z informacjami> <Widząc wchodzącą do salonu Esme, uśmiecha się do niej> <Wskazuje jej miejsce obok siebie, gdy ta siada, obejmuje ją ramieniem> "Jak tam w pracy?" <Spytała, również się uśmiechając> W porządku.. <Odpowiedział zerkając na ukochaną> A jak tam Edward? <Rzekł trochę zaniepokojony obecnym stanem syna> "Ciężko mu cokolwiek wytłumaczyć.." <Wzdycha, zakładając włosy za uszy>

Offline

 

#11 2010-04-02 11:35:08

 Rosalie

Moderator

5693156
Skąd: Forks
Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 27
Punktów :   

Re: Historia

<...> <przegląda się w lustrze> <układa włosy w kucyk, rozplątuje włosy, zaplata je w warkocz, ponownie rozplata> Wrrrrr! "Kochanie! Nie idziemy na bal, ale do kina! Nie męcz się tak. I tak zawsze wyglądasz pięknie!" <słyszy głos swojego ukochanego, dobiegający z ich wspólnego pokoju> Nie teraz.. Wyglądam o-k-r-o-p-n-i-e! "Przekonajmy się.." <mruczy Emmett i wchodzi do łazienki> <ogląda uważnie Rose> Ale masz minę <Rose parska śmiechem> <Emmett bierze grzebień, dużą spinkę> "Zamknij oczy" <żąda od żony> <Rose zamyka oczy> <czuje dłonie męża, który robi coś z jej włosami> "Już" <Rosalie powoli otwiera oczy i zerka w lustro> Oh! <nie wierzy własnym oczom> <Emmett zrobił jej piękny kok i wypuścił luźno dwa pasma włosów> <Rose delikatnie dotyka fryzury> Gdzie się tego nauczyłeś?! "Hmm. To mój wrodzony talent.. Ale chodźmy już!" Dobrze, dobrze.. <Rosalie schodzi na dół i widząc zaskoczoną minę Esme, mówi> Emmett mnie uczesał. "Wow! Do twarzy ci z takim kokiem! Gdzie idziecie?" Do kina. "Hm, uważajcie na siebie.. Kontrolujcie się.." "Wiemy, wiemy.." <odpowiada Emmett> <trzyma on w ręku dwie marynarki, jedną zakłada żonie, drugą nadal trzyma pod pachą> Pa! <...> <jadąc przez las, nuci piosenkę> <nagle wyczuwa zapach ludzkiej krwi i wbija paznokcie w fotel> Emmett.. <spogląda nerwowo na męża, który, jak widać, nie oddychał> "Tak?" <Emmett, aby mówić, zaczerpnął powietrza i wyczuwając to, co Rose, krztusi się i zakrywa nos> "No nie!" <mówi przez dłoń> Esme miała rację.. Wracamy czy jedziemy dalej? <Emmett odpowiedział jej, machając głową w kierunku drogi przed nimi> Tylko dodaj gazu! Dziś nie polowałam.. <zamyka oczy i próbuje nie oddychać> Emmett ma gorzej.. Ja pierwsza stałam się wampirem... Oh! <nagle zdaje sobie sprawę z ich głupstwa> Skoro nie możemy poradzić sobie z jednym człowiekiem z oddali, to co mówiąc o całej masie ludzie oddalonych od nas na 2, 3 metry?! <Emmett zahamował ostro i zmienił kierunek jazdy na przeciwny> Jeszcze trochę i damy sobie radę z tłumem ludzi przylegającym do naszego ciała<...> "Taki krótki był ten film?!" <zdziwiła się Esme> Nie poradziliśmy sobie z oddalonym o 100 metrów od nas człowiekiem.. I tak już zbyt dużo ludzi zabiłam.. <wzdryga się, przypominając sobie o 'prawie-mężu' za bycia człowiekiem> <właśnie on, w przeddzień ślubu zgwałcił ją i pobił wraz z kolegami> <w opłakanym stanie znalazł ją Carlisle i zmienił w wampira> <jako zemstę, Rose przebrała się w suknię ślubną i zabiła swojego prawie-męża i jego kolegów> "Kochanie, chodźmy na górę" <Emmett pociągnął ją za rękę, ciągnąc po schodach> <...>

Offline

 

#12 2010-04-02 11:46:07

 Bella Swan

Administrator

3495930
Skąd: Forks
Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 228
Punktów :   
WWW

Re: Historia

KILKA LAT PÓŹNIEJ

Offline

 

#13 2010-04-02 11:46:40

 Charlie Swan

Użytownik

Skąd: Forks
Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 14
Punktów :   

Re: Historia

<Jedzie na lotnisko z którego ma odebrać córkę> <...> <Zatrzymuje się, zerkając na zegarek, który miał na nadgarstku> Już powinna być. <Mruknął pod nosem, wchodząc do budynku> <Widząc Bellę, ciągnącą za sobą ogromny bagaż, uśmiecha się> <Podchodzi do niej, zabierając od niej walizkę> Jak tam lot? <Spytał, unosząc brwi> <Ruszyli w kierunku wyjścia>

Offline

 

#14 2010-04-02 11:47:09

 Bella Swan

Administrator

3495930
Skąd: Forks
Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 228
Punktów :   
WWW

Re: Historia

<...> <Spogląda na ojca, uśmiechając się do niego> Lot? Męczący. <Stwierdza, idąc za nim> <Wchodzi do samochodu, w tym samym czasie, Charlie pakuje walizkę do bagażnika> <Ruszają prosto do Forks> <...>

Offline

 

#15 2010-04-02 11:47:49

 Charlie Swan

Użytownik

Skąd: Forks
Zarejestrowany: 2010-04-02
Posty: 14
Punktów :   

Re: Historia

<Pakuję walizkę, po czym siada za kierownicą, odpala samochód, ruszając do domu> <Niemal całą drogą milczy, nie wiedząc co ma powiedzieć> <Kiedy dojeżdżają na miejsce, wychodzi z auta, wyciągając z bagażnika bagaż> <Zanosi ją do domu> Na górze urządziłem ci pokój, a reszta jak widzisz bez zmian.. <Rzekł>

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.166 seconds, 8 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.medycynaestetyczna.pun.pl www.rumunskamuza.pun.pl www.andrzeje.pun.pl www.n-a.pun.pl www.narutorpgarena.pun.pl